Honda Oldschool Hardtail custom
Ten wyjątkowy motocykl wypatrzyłem przypadkiem. Kiedy przeglądałem z nudów znany portal aukcyjny, od razu przykuł moją uwagę. Wyjątkowa konstrukcja w starym stylu – prawdziwy duch przerabiania motocykli, zanikający już w czasach „cioperów z katalogu”. Surowy, nieokrzesany, ale pełen pasji i nie pozwalający przejść obok obojętnie. W dodatku motocykl znajdował się całkiem niedaleko… Szybki telefon w stylu: „nie chcę kupić, ale chciałbym opisać…” i tak, godzinę później, uzbrojony w aparat i dyktafon, jechałem na spotkanie z jednym z dwóch twórców tej maszyny.
Jacek Łukawski:
Opowiedz o motocyklu od początku.
Piotr Urbański:
Plan był prosty: stworzyć oldschool’a. Żeby nie wyszła wielka opona i jakaś reszta, tylko motocykl. Naoglądaliśmy się dużo dziwnych filmów typu „Easy Rider” itp. i w tym duchu chcieliśmy działać – zrobić ciekawy motocykl w starym stylu z tego, co wpadnie w ręce. Pewnego dnia po prostu wzięliśmy się do roboty.
Skąd był dawca? Kupiliście go specjalnie na potrzeby projektu, czy mieliście taki motocykl i coś
trzeba było z nim zrobić?
Początkowo planowaliśmy wykorzystać jakiegoś twin-a, ale w nasze ręce wpadła Honda Xr 600, z której zaadaptowaliśmy silnik. Kilka z pozostałych części wykorzystaliśmy do budowy, a resztę musieliśmy zrobić we własnym zakresie. W pracy używaliśmy tylko podstawowych narzędzi, może się to wydawać dziwne, ale tak właśnie było. Tylko w kilku wypadkach skorzystaliśmy z pomocy tokarza, a reszta to szlifierka, spawarka i młotek.
A co z ramą? Też robiliście ją w warunkach garażowych?
Tak, zrobiliśmy ją sami. Przedtem jednak przygotowaliśmy sobie specjalną konstrukcję wsporczą, która była niezbędna, aby wszystko miało ręce i nogi i aby prawidłowo zrobić robotę. Dzięki temu rama jest symetryczna i gotowy motocykl prowadzi się jak po sznurku, nie wali w zakręty i nie zachodzi. Do budowy wykorzystaliśmy rury konstrukcyjne, bezszwowe ciągnione na zimno… Symbolu nie pamiętam (śmiech). Rama oczywiście na sztywnym tyle, a z przodu klasyczny trapez.
Jaka była myśl przewodnia?
Miał być w oldschool’owym stylu, ale miał być inny od wszystkich oldschool’owych maszyn nie tylko przez to, że serce pochodzi z enduro. Inspiracją była Elizabeth Báthory, czyli wampirzyca z Siedmiogrodu. Ma to swoje odbicie w kolorze motocykla, czy herbie na zbiorniku oleju. Kolor co prawda miał być trochę inny, ale trudno, nie jesteśmy lakiernikami, więc wyszedł jak wyszedł (śmiech).
Kliknij w obrazek i pobierz.