Ziemia Chełmińsko – Dobrzyńska z Panem Markiem
Włocławek – 18 km – Bobrowniki – 66 km – Bierzgłowo – 21 km – Chełmno – 38 km – Wąbrzeźno – 24 km – GolubDobrzyń – 36 km – Lipno – 25 km – Włocławek Razem: 230 km
To tutaj, nie licząc walk pierwszych Piastów z Cesarstwem Niemieckim i jego margrabiami, zaczęła się cała nasza wielowiekowa nieprzyjaźń z Niemcami, a właściwie z ich wysuniętą na wschód forpocztą reprezentowaną przez Zakon Krzyżacki, czylipóźniejszymi Prusakami. Bo cóż złego zrobili nam i cóż możemy chcieć od Szwabów czy Bawarów? A były „miłe złego początki” jak pisał biskup-poeta (Ignacy Krasicki – „Woły krnąbrne”). Książęta (m.in. Henryk Brodaty i Konrad I zwany mazowieckim) władający rozbitymi na dzielnice częściami piastowskiej Polski, nie wsłuchali się w decyzję Andrasza (Andrzeja), króla „braci Madziarów”, który poznawszy się na machinacjach krzyżackich zapowiedział im stanowczo, że: „fora ze dwora” i ustami Konrada I władającego nie tylko Mazowszem, ba mającego ochotę zostać seniorem wśród piastowskich książąt, w latach 1226-28 przyjęli rycerzy-zakonników z Zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie (aktualnie bezdomnych), aby wreszcie ktoś uporał się z najazdami pogańskich Prusów, Galindów, Jadźwingów i Litwinów na ziemie Mazowsza.
Sam Konrad do spółki nz innymi książętami piastowskimi chciał nawet „po dobroci” chrystianizować ten ostatni już pogański kawałek Europy, lokując na pograniczu cysterskie zakony. Potem wojował z poganami. Szło to marnie, gdyż chciał złapać kilka „srok za ogon”, a na dodatek brakowało sił i środków, w myśl napoleońskiej zasady, że do prowadzenia wojny potrzeba trzech rzeczy: „pieniędzy, pieniędzy i… pieniędzy”. A zatem postanowił wyciągać „kasztany z ognia” cudzymi rękami. „Chytry Niemiec, sztuczka kusa” – jak pisał w „Pani Twardowskiej” Adam Mickiewicz, też myślał jak by tu się najlepiej usadowić nie na swoim (po węgierskiej lekcji) i Krzyżacy szybciutko w 1235 r. sfałszowali i antydatowali dokument, w którym zobowiązywali się być lennikami księcia i przerobili go na „wieczyste posiadanie”. Jeszcze raz okazało się, że aby być władcą „nie malowanym”, trzeba przypieczętować to daniną krwi albo mieć niebywałe względy u Klio, która jest patronką Historii.
Po tym z gruntu króciutkim a uproszczonym rysie historycznym ruszajmy w drogę po polskich ziemiach, gdzie Krzyżacy zanim się rozrośli terytorialnie, pojawili się na początku. Właściwie to powinniśmy wystartować z Torunia, bo tam była ich pierwsza baza, ale proponuję tym razem zacząć trasę od Włocławka. Kiedy już schylimy głowę przed pomnikiem stojącym przy tamie Zalewu Włocławskiego, poświęconym ks. Jerzemu Popiełuszce, którego zamordowali bestialsko komunistyczno – eSBeccy oprawcy w 1984 r., ruszamy prawym brzegiem Wisły do Bobrownik. Nad samą Wisłą na niezbyt wysokiej skarpie znajdują się ruiny pokrzyżackiego zameczku, który był kontynuacją castrum księcia dobrzyńskiego. Była to najbardziej na południe wysunięta ich fortalicja, która powstała pod koniec XIV w. Swoje funkcje militarne pełniła do wojnytrzynastoletniej (1453-66), a potem coraz mniej nadawała się nawet dla cywilnych celów i stopniowo popadała w ruinę. Najpierw w czasie „potopu” rozgrabili ją doszczętnie Szwedzi (a teraz są podobno tacy uczciwi), a w XIX w. jej mury posłużyły jako „cegielnia” dla rozmaitych budowli.
Kliknij w obrazek i pobierz.