Moja BSA
Kiedy teraz myślę, co ma dla mnie największe znaczenie w całej tej historii odbudowy, posiadania i użytkowania motocykla BSA A65, to chyba możliwość poznania i zrozumienia ludzi odpowiedzialnych za budowę i dystrybucje motocykli BSA i Triumph we wspaniałych latach 50. i 60. i w późniejszych trudnych latach 70. Nazwiska, które wcześniej obijały się o uszy stały się bliskie i znajome, miałem również okazję czytać wspomnienia niektórych niejako “z pierwszej ręki”. Przy okazji poznałem ciekawą i smutną jednocześnie historię konglomeratu BSA od bardzo szybkiego rozwoju w latach 50/60. do załamania i zniknięcia w początku lat 70.
Myślę, że moja praca magisterska z 1976 r. o polityce cenowej wielkich korporacji byłaby o wiele ciekawsza, gdybym pisał ją dzisiaj, a nie wtedy. To wszystko jest jednak tylko otoczką, która w tej chwili nas nie interesuje. Bardziej interesujące jest dlaczego wybrałem ten konkretny model BSA o wiele gorzej oceniany pod względem działania i wyglądu od równoległego Triumpha T120 Bonneville. Oba motocykle, mimo że produkowane w ramach tej samej organizacji (BSA kupiła Triumpha w latach 40., a jego właściciel stał się członkiem rady nadzorczej BSA) konkurowały ze sobą na rynku i miały oddzielne sieci sprzedaży. Triumph sprzedawał się o wiele lepiej, jego linia bardziej pasowała szczególnie amerykańskiej klienteli i miał wiele sukcesów sportowych w typowych amerykańskich dyscyplinach jak wyścigi na torach ziemnych i wyścigi pustynne. Szczególnie modele T110 szły jak burza, osiągając na prostych odcinkach drogi te 110 mph (stąd nazwa), czyli 176 km/godz.
Kliknij w obrazek i pobierz.