Niedocenieni i zapomniani – Inż. Leo Kuzmicki
Na to nazwisko natknąłem się czytając książkę Berta Hopwood o rozkwicie i upadku brytyjskiego przemysłu motocyklowego w latach 1950 – 1975 pt. “Whatever happened to british motorcycle industry”. Wśród wielu pozycji inżynierskich, a potem kierowniczych, które autor zajmował, był też epizod pracy dla firmy Norton w późnych latach 40-tych, gdzie piastował stanowisko głównego konstruktora.
Efektem jego pracy było powstanie dwucylindrowego silnika używanego przez następne 26 lat w coraz to innych motocyklach tej marki (jego finalna wersja napędzała słynny model Commando w latach 70-tych). Jednak w latach 40- tych Norton produkował głównie jednocylindrówki, a najsławniejszą z nich była oczywiście wyścigówka Manx wytwarzana w wersji 350 i 500 ccm. Mr. Hopwood wspomina, że pewnego dnia jeden z jego pracowników zaczął rozmowę na temat silnika Manxa z człowiekiem zamiatającym podłogę jednego z pomieszczeń warsztatowych i szybko zorientował się, że wiedza tego sprzątającego na ten temat przekracza znacznie jego własną. Akurat do warsztatu wszedł Mr Craig – szef działu wyścigowego zaczynając swój dzień od ostrego opieprzenia rozmawiających, wiec dyskutanci raźno ruszyli do swoich zajęć.
Jednak mimo tego udało się przekazać szefowi informacje o konieczności rozmowy z nietypowym sprzątającym, czego błyskawicznym efektem było oddzielenie go od miotły i postawienie przy desce kreślarskiej. Ta krotka notatka zaciekawiła mnie bardzo, bo jedynym znanym mi polskim inżynierem pracującym po wojnie w angielskich firmach motoryzacyjnych był inż. Marek – wymieniony w książce W. Rychtera “Moje dwa i cztery kółka” – przed wojną pracownik montowni Chevroleta w Warszawie, a po wojnie konstruktor silników w firmie Aston Martin. Biorąc pod uwagę stosunki panujące w powojennej Wielkiej Brytanii, niechęć Anglików do obcokrajowców i ogólne przeświadczenie, że imigranci nie mogą mieć wiedzy przewyższającej wiedzę miejscowych na jakikolwiek temat, trudno sobie wyobrazić jaką trzeba było mieć osobowość, by jako cudzoziemiec przebić się na kierownicze stanowisko w jakiejkolwiek angielskiej firmie. Inż. Marek najwyraźniej taka osobowość miał, ale Leo Kuzmicki? W jaki sposób on to zrobił? To pytanie przez dłuższy czas nie dawało mi spokoju. Nie mogłem nic znaleźć na jego temat w polskich źródłach. Dopiero poszukiwania w źródłach angielskich pozwoliły rozszyfrować historię tej bardzo tajemniczej postaci. A ta historia jako żywo mogłaby być scenariuszem do dobrego filmu sensacyjnego.
Leo urodził się w 1910 roku w Warszawie w rodzinie lekarza wojskowego wysokiej rangi. Jego matka była nauczycielką w szkole muzycznej. On sam uzyskał maturę w 1931 roku i kontynuował studia na Uniwersytecie Lwowskim na kierunku konstrukcji mechanicznych. Jednocześnie brał żywy udział w sporcie, co miało mu się bardzo przydać kilka lat później. W połowie 1838 roku zdał magisterium i pracował jako asystent prof. Witkiewicza specjalizując się w konstrukcji silników wysokoprężnych. Po inwazji Niemiec na Polskę został powołany do lotnictwa jako mechanik i po kampanii wrześniowej dostał się w ręce Rosjan. Wieziony i torturowany na moskiewskiej Łubiance trafił w końcu do obozu pracy za Kołem Polarnym, skąd uciekł i piechotą dotarł do Zatoki Perskiej. Tam wsiadł na statek i w 1942 roku dopłynął do Anglii.
Kliknij w obrazek i pobierz.