Polskie Volvo
W redakcji „Motoru”, która była w swoim czasie praktycznie jedynym źródłem informacji na temat motoryzacji w Polsce i na świecie, krążyła plotka o premierze Poloneza na Targach Poznańskich. Głosiła ona, że podczas pokazu padły na temat polskiego samochodu słowa, które zrównały go z jednym ze światowych liderów. Ówczesny minister gospodarki miał bowiem oświadczyć, że Polonez to odpowiedź krajów socjalistycznych na konkurencyjne modele samochodów, np. Volvo.
Ktoś powie, że może była w tym nutka megalomanii, ale faktem pozostaje, że Polonez pozostał na lata w produkcji a unieśmiertelnił go w wyobraźni Polaków sam Kapitan Borewicz, który szalał za kierownicą jednego z takich samochodów, aczkolwiek wyposażonego ponadstandardowo, bo np. w telefon pokładowy. Takiego urządzenia próżno szukać w egzemplarzu sfotografowanym przez Pawła Kaczora. Nic w tym jednak dziwnego, w jego czasach do użycia wchodziły już pierwsze telefony komórkowe.
Polonez w sentymentalnej sesji – tutaj.