TDM Wojtka
Przed ślubem, w 1995 roku, trzeba było się rozstać z moją kawalerską ETZ 250. Kto żonaty, ten zrozumie. W garażu została jeszcze MZ ES 250/1 z koszem bocznym, rocznik 1963. Nie była jednak w dobrej kondycji, kawałek się pojechało – z powrotem się pchało. Zawsze brakowało na remont. Po ślubie przez osiem lat byłem wyleczony z motocykli. W 2003 roku, szczęśliwym trafem, nastąpił jednak nawrót „choroby”. Pod uwagę brałem Hondę Magna 750, Suzuki Freewind 650 i Yamahę TDM 850. Wybór padł na Yamahę i w garażu pojawiła się 850 4TX rocznik 1997. Pojeździłem cztery lata, polubiłem ten model i kiedy w 2007 roku przyszedł czas na zmianę, nie było wyboru – kupiłem TDM 900 z 2002 roku.
Będąc kiedyś na zlocie w Krotoszynie, zobaczyłem Hondę CBR 1000 F z dwuosobowym wózkiem bocznym. I wtedy właśnie nastąpiły komplikacje „choroby”. Przypomniała się jazda MZ z koszem, a po głowie zaczęły chodzić myśli o trzecim kole. To był 2010 rok. W Polsce nie znalazłem jakiejś „japonii” z koszem, a na Zachodzie ceny powalały. Tak więc, skoro nie można kupić, to trzeba dopiąć do TDM. W internecie, na jakiejś stronie, trafiłem na zdjęcia takiego zestawu – to mnie przekonało. Co, ja nie dam rady? – jak to niektórzy powiadają.
Kliknij w obrazek i pobierz.